Chata nie miała połowy pokrycia dachu, a okna były zabite dechami. Mimo wszystko czułam się tu jak w domu. Czułam, że to jest moje miejsce. No i w końcu to Mazury Garbate, mam namiastkę moich Bieszczad – wspomina artystka.

Agnieszka studiowała rzemiosło artystyczne na Małopolskim Uniwersytecie Ludowym we Wzdowie. Tworzy, odkąd pamięta. Kiedy była małą dziewczynką, nie interesowały jej lalki Barbie. Ten luksus nie był dla niej. Ona lalki tworzyła sama tak, by pasowały do krainy, którą wymyśliła dla nich w osnutym mchem pniu drzewa. Kiedy była w szkole podstawowej, przerysowywała szkice z pamiętnika swojego ojca, który również był bardzo uzdolnionym człowiekiem. Od niego dostała pierwsze sztalugi, do których ma sentyment i których używa do dnia dzisiejszego. Gdy zamieszkała na Mazurach, oprócz malarstwa i majsterkowania zajęła ją również fotografia. Jej prace często powstawały z potrzeby, bo, jak wiadomo, „potrzeba matką wynalazku”. – Tak właśnie wpadłam na pomysł tworzenia aniołów, które początkowo były bardziej ludowe, zaś później ewoluowały w nowocześniejszą postać – mówi. Anioły Agnieszki zachwycają swą formą. Skradły serca wielu klientów. A zaczęło się zupełnie niewinnie – artystka stworzyła pierwszego z nich, by oswoić nieco surowy przydomowy ganek.

Zarówno malarkę, jak i jej męża inspirują przedmioty, które przeciętny człowiek pomija wzrokiem, bo są zużyte, zepsute, brzydkie, nadszarpnięte zębem czasu. Artyści lubią podkreślać przemijanie i pokazywać piękno rzeczy pozornie niewartych uwagi. Można powiedzieć, że ich życiowym mottem jest „wady zamienić w zalety”. – Na Mazurach inspiruje wszystko. Piękny świt i stary but. Żyjąc wśród takiego ogromu piękna, gdy tylko ma się chwilkę, by to docenić, nie potrzeba wiele więcej, żeby poczuć chęć do działania. Wówczas prawdziwie inspirujące są nawet rzeczy zwyczajne, które za sprawą odpowiedniej oprawy stają się niepospolite – zaznacza Agnieszka, która w natłoku codziennych obowiązków, związanych z prowadzeniem domu, dziećmi i pracą, zawsze znajduje czas na celebrowanie piękna przyrody.

Dekoracyjnych elementów do swoich wyjątkowych aniołów Agnieszka szuka przeważnie na złomowiskach. – Na złom jestem wyczulona. Znajduję go wszędzie. Przypadkiem na drodze, czy parkingu. Czasem znajdę coś na podwórku znajomych, na porośniętych pokrzywą gruzach, czasami wykopię jakiś element w swoim warzywniku -przyznaje z uśmiechem artystka. Nawet znajomi podrzucają czasem prawdziwe perełki. Co według niej nadaje się do stworzenia anielskiego dzieła? Ot, kawałek konstrukcji pianina, blaszka od obuwia, okucia, gwoździe czy puszki po konserwach. Tak powstał ptak z nożyc, torebka z elementu od roweru czy łąka ze strun od pianina.

Wszystkie części artykułu: tu

Komentarze
  • siedlisko

    Nadzwyczajnie Twórcze Pole cz.1

    Dla Agnieszki i Pawła siedlisko jest miejscem gdzie w pełni realizują siebie Gdzieś na ter…
  • siedlisko

    Nadzwyczajnie Twórcze Pole cz.3

    Miłość na całe życie Z Pawłem, który z zawodu jest architektem, wyswatała Agnieszkę przyja…
Załaduj więcej podobnych artykułów
Załaduj więcej Redaktor
Załaduj więcej Hobby

Dodaj komentarz

Sprawdź też

Analiza kosztów całkowitych (TCO) wypożyczonego sprzętu budowlanego: Jak zrozumieć i kontrolować wydatki

W dzisiejszym dynamicznym środowisku budowlanym, zarządzanie kosztami projektu, takiego ja…